wtorek, 23 lutego 2010

Taka krótka rozprawka

   Niestety, działalność tego bloga dobiega powoli końca. Zamierzam przenieść się na stronę www , gdyż będzie mi  dużo wygodniej, nie będzie problemów, ustawię 10 razy łatwiejszy adres, i bo tak jest kól. Ewentualnie przerzucę się na onet, gdyż jak dla mnie dalej jest to lider w dziedzinie blogów

   Szlag trafił moją pierwszą stronę, więc muszę zrobić następną. I pierwsze pytanie ... zna ktoś jakieś dobre adresy, gdzie można założyć stronkę za darmo ? (tylko nie pl.tl - inaczej stronygratis.pl, gdyż moje kochane Google Chrome tego nie czyta). Będzie mi to potrzebne by "rozwinąć skrzydła" i zacząć kolejny epizod.

 -------------------------------------------------------------

      A teraz zrobię takie małe podsumowanie tego, co się wydarzyło od początku mojej przygody z rysowaniem. Rozliczę się dokładnie ze wszystkiego, co mi się udało osiągnąć, co muszę poprawić etc. - zrobię po prostu takie małe podsumowanie pierwszych 7 miesięcy mojej przygody z rysunkiem. A więc zaczynamy :

        POCZĄTKI    (LIPIEC - OK. PAŹDZIERNIK 2009)

      Lipiec 2009 -  jakimś cudem trafiłem na bloga domeena.blog.onet.pl i wpadłem w niemały zachwyt na widok zamieszczonych tam prac (szczególnie Huhga Lauriego jako Dr. House'a). I w ten oto sposób postanowiłem, że sam zacznę rysować portrety. Nie wiem, jak to się stało, ale poczułem do tego niemały 'pociąg'. Od razu chwyciłem za ołówek, kartkę A4 i wziąłem się za sportretowanie Kurta Cobaina (Kurt, jejq, przepraszam, że tak skaleczyłem). Siedziałem nad tym ok. 3 godziny, praca wyglądała jak pół dupy zza krzaka, w ogóle nie była podobna do modela etc. , ale ja miałem z tego niesamowitą radość i uciechę (btw. ten rysunek mam, można się go spodziewać w przyszłości na stronie albo na tym blogu, w ostatnim poście).  Nie wiedziałem jednak, że narodzi się we mnie niesamowita chęć do rysowania i tworzenia coraz to nowych portretów...    (teraz zacznę kolejny akapit
)
   ...I rysowałem dalej. Twarze wychodziły strasznie pyzate, dalej to nie trzymało się kupy itp. Rodzina raczej nie dawała mi żadnych szans na rozwiniecie się w tym kierunku, mówiąc mi że "muszę dużo ćwiczyć" (chwała im za to, taka krytyka tylko mnie podbudowywała na duchu i pozwalała rysować dalej te "marne rysunki"). Znajomi, zdaje mi się, że też nie podejrzewali, że kiedykolwiek uda mi się uchwycić podobieństwo w jakiejkolwiek pracy. Ale mniejsza z tym. Brałem się za moich idoli głównie z dziedziny muzyki. Tak powstał kolejny Kurt Cobain, Gerard Way, Serj Tankian, Daron Malakian i kilka innych osób. Jedyną dobrą pracą z tego okresu, jaką pamiętam, był mój pierwszy portret Jareda Leto, który był dosyć podobny. Jeśli chodzi o samą technikę, o cieniowaniu nie miałem żadnego pojęcia, robiąc to niemalże "na odczep się"  - z tym, że dla mnie to był na prawdę wielki wysiłek ! Nawet głupia smuga powstała po szybkim przejechaniu ołówka trzymanego całkowicie bokiem dawała mi tyle funu, że nie potrafię tego opisać - a to jest najważniejsze, czyż nie ? Jest to jeden z okresów w rysunku, który wspominam ze szczególnym sentymentem  - po kolejnej nieudanej pracy nie poddawałem się, co w końcu przyniosło pierwsze owoce :)

                       PRZEŁOM (LISTOPAD - GRUDZIEŃ 2009)

     Tak, to zasługuje na wyodrębnienie, gdyż właśnie w tym momencie zacząłem robić to tak, jak chciałem na początku. Ale od początku : wszedłem na stronę bardzo dobrego rysownika (zetart.xn.pl), gdzie prace były niemalże jak zdjęcie. To już na prawdę najechało mi na ambicję - POSTANOWIŁEM, ŻE OSIĄGNĘ FOTOREALIZM. Od razu przystąpiłem do ćwiczeń. I tak powstałą moja pierwsza praca , która na prawdę była podobna - portret Jana Pawła II.  Jaka była moja radość, gdy skończyłem ten rysunek !  Z bananem na ustach poszedłem pokazać go rodzicom, którzy nie mogli uwierzyć, że mi się udało :). następnie powstały kolejne portrety : Jared Leto, Albert Einstein, Freddie Mercury,Billie Joe Armstrong (na blogu), Gerard Way (na lbogu)  a nawet Hitler, który celowo został sportretowany jako ponury, gdyż był zbrodniarzem wojennym i istnym szatanem. Mimo, iż ze strony cieniowania itepe. sporo brakowało do fotorealizmu, ja byłem z siebie dumny, gdyż te prace były podobne. Można było bez większych problemów rozpoznać, kogo narysowałem.  I tak powstała ostatnia praca, kończąca ten okres - HUGH LAURIE. W pracy tej ( tak jak w reszcie) widać było wszystkie kreski konturowe, mimiki itepe. Z naprawdę, wielką pomocą krytyczna Oli (ale podziękowania na końcu) udało mi się z tego wyjść.

                    CORAZ LEPIEJ ... (STYCZEŃ - xxx 2010)

     Tak jak mówiłem - Ola udzieliła mi wskazówek i zabrałem się za rysowanie. Powstało kilka rysunków (np. nowy papież), ale przede wszystkim powstała nowa praca - moja najlepsza do tej pory -  SID VICIOUS ! (na blogu, jakby co to na żywo wygląda kosmicznie lepiej, aparat lubi czasami zniekształcać). Z strony technicznej moim skromnym zdaniem jest już lepiej, wiadomo - jeszcze wiele przede mną. Ale jak na te prawie 8 miesięcy rysowania jestem dumny z tego, co zrobiłem. I tu skończę tę krótką biografio - rozprawkę i przejdę do konkretów :)

       *  CO ZAMIERZAM OSIĄGNĄĆ :
       - Fotorealizm !!!! Moja największa ambicja, jeśli chodzi o rysowanie ołówkami.
       - Wyszlifować swoją technikę rysunkową do maximum, nie zaprzestać rysowania i osiągać co raz to lepsze efekty (jeśli to w ogóle jeszcze możliwe, he he he)
       -  Zacząć tworzyć prace w kredkach (prawdpdb. PROGRESSO albo MONDELUZ)
 
     * CIEKAWOSTKA :
     - Ani razu nie użyłem ołówka automatycznego : D. Holy Shit, jestem z siebie dumny ! : D  


     PODZIĘKOWANIA :

    Znając życie, dla niektórych będzie to jedyna część posta, do której zajrzą z nadzieją ujrzenia swojego imienia czy ksywki, ale tu może spotkać ich spory zonk, gdy z tu mogę podziękować tylko gronu osób - tylko niektórzy pomogli mi się rozwinąć :)

      -  Oli,  gdyż jej porady na prawdę pomogły mi rozwinąć się w kierunku rysowania portretów itepe. Myślę, że ona póki co włożyła największy wkład w mój progres rysowniczy - gdyby nie ona, mój Sid nie wyglądałby tak, jak wygląda ;]
     -  Arielowi, Jowitce, Asi, Kondziowi, mamie, Tacie, moim początkowym stałym krytykom, którzy na bieżąco rozliczają mnie z każdej wykonanej pracy. Na prawdę, dziwię się, że ze mną tyle wytrzymaliście : D
     -  Justynie, kobiecie, z którą zawsze można było pogadać jak nuda, która zawsze przeszkadza podczas rysowania, grania itepe. (chwała jej za to, bo jeszcze no lajfem  zostanę : D), która ostatnio mnie olewa przez sms ; d. Jednej z nielicznych, która potrafi sama napisać : D (oprócz kilku innych osób ;))
    - Weronice AKA "skotisz" ( WTF ?!) - kolejny krytyk, biedna nie może się doczekać na swojego Patta. Nie wiem, jak ona wytrzymuje z tak upierdliwą osobą jak ja :P Mój korepetytor, też potrafi sama napisać, tylko zazwyczaj ja już wtedy schodzę z kompa, lubi grać na zwłokę, lubi mnie męczyć o rysowanie pattinsona, chyba mnie lubi. Więcej takich ludzi !
  - Julce, mojemu jedynemu zleceniodawcy za fri ;d


   O tak, a póki co - do Zobaczenia na nowej stronie ! :)